Na teren COS-u wchodzimy korytarzem z innego budynku. Korytarz jest niejako podwieszony pomiędzy naszym celem a miejscem wejścia. Belki nad naszymi głowami są podpisane - Binladen, Zatyczka, Kopytko - oznaki bytności turystów czy może hutników? Docieramy na miejsce. Hala jest duża, ale w większości środek zawiera całą maszynerią włączając nasz chodnik, po bokach natomiast porusza się gorący półprodukt. Wchodzimy po schodach, idziemy obserwując proces formowania sie brył. Stal rozgrzana jest do piekielnej czerwoności, przypomina lawę wulkaniczną, którą można zobaczyć w telewizji. Stojąc ok 10m od niej żar jest niesamowity, czuję się jakbym był samym środku wielkiej machiny produkcyjnej. Robotnicy oczyszczają i wykładając cegłami "oscypki" - te tutaj są jakieś takie mniejsze, podzielone na pół. Wrażenie jest przejmujące, czuję sie jakbym był w sercu wielkiego procesu zachodzącego w jądrze ziemi. Wracamy tą samą drogą, jedziemy dalej.