Wysiadamy z busa. Przed nami punkt kontrolny który można pokonać albo z przepustką, albo w autobusie Huty. My możemy liczyć tylko na to drugie rozwiązanie. Czekamy na transport z numerem 2 - co oznacza trasę przez Wielki Piec, COS - ciągłe odlewanie stali oraz Średnią Walcownię. Sprzed bramy widać w oddali kominy chłodzące w kształcie tych, jakie często widzi się w różnego rodzaju elektrowniach - grube u podstawy, zwężające się do góry. Zaraz za bramą rozwija sie główna trasa, rozdzielająca się na kilka mniejszych, łączących cały ten złożony organizm jakim niewątpliwie jest huta. Po obu jej stronach ciągną się czy to budynki, czy elementy przyrody, jakie pozostały tu po Puszczy Łosieńskiej. W oddali majaczy majestatyczny wielki piec, z którego kominów ulatuje dym - to znak że surówka jest w trakcie wytopu.
Podjeżdża bus. Wsiadamy - jak zwykle jest problem z moim nazwiskiem... Borsiak nie Borusiak kobieto! - na siedzeniach leżą kaski ochronne, zapewne nie bardzo by się nam przydały gdyby spadła na nas bela żelastwa, ale BHP to BHP... W środku spostrzegamy ochroniarza - będzie niańczył nas zamykając pochód, żebyśmy się nie pogubili - słodko. Powiadomiono nas że nie wolno filmować ani robić zdjęć - pod groźbą kasacji pamięci przez ochronę, czego byłem świadkiem pod koniec wycieczki.
No nic, jedziemy.